SCHOLASTYKA I SPOSÓB NAUCZANIA NA UNIWERSYTETACH
¦REDNIOWIECZNYCH
ieki
¶rednie w rozpowszechnionym wyobra¿eniu to "wieki ciemne",
okres zniewolenia nauki przez religiê, filozofii przez teologiê,
nauk empirycznych przez spekulacjê. Obraz taki - jak postaram
siê wykazaæ - nie jest do koñca prawdziwy.
³owa
"scholastyka" u¿ywa siê na okre¶lenie ¶redniowiecznej
filozofii chrze¶cijañskiej, zogniskowanej w szko³ach (katedralnych,
biskupich) oraz na uniwersytetach. Powy¿sze okre¶lenie scholastyki
jest najbardziej rozpowszechnione ale zarazem minimalistyczne,
poniewa¿ u¿ywa siê s³owa "scholastyka" tak¿e na okre¶lenie
¶redniowiecznej metody nauczania oraz ¶redniowiecznej metodologii
uprawiania dzia³alno¶ci "naukowej". Dzia³alno¶æ "naukowa",
do której odnosi siê s³owo "scholastyka", by³a skierowana
intencjonalnie na uzgodnienie dogmatów wiary z filozofi± oraz
rozumem (co wyra¿a siê czêsto s³owami Anzelma: fides quaerens
intellectum - wiara poszukuj±ca zrozumienia). Z czasem s³owa
"scholastyka" zaczêto u¿ywaæ na okre¶lenie wszelkich
rozumowañ nadmiernie abstrakcyjnych i formalnych (wg czyich¶ kryteriów).
W tym znaczeniu "scholastyka" u¿ywana jest jako okre¶lenie
pejoratywne. Niegdy¶ pejoratywny wyd¼wiêk mia³o równie¿
s³owo "gotyk"1.
U¿ywanie s³ów "gotyk" oraz "scholastyka" w
znaczeniu pejoratywnym jest oczywi¶cie skutkiem renesansowej i
o¶wieceniowj wrogo¶ci wobec kultury ¶redniowiecznej. Obecnie s³owo
"scholastyka" traci pejoratywny charakter, natomiast
s³owo "gotyk" ca³kowicie ju¿ ten charakter straci³o.
Warto zauwa¿yæ w tym miejscu, ¿e na wspó³czesny paradygmat naukowy
sk³ada siê m.in. ¶cis³o¶æ i formalizm. Osobi¶cie uwa¿am, ¿e scholastyka
mia³a pewien wp³yw na ukszta³towanie siê takiego paradygmatu.
To, ¿e ¶redniowieczna "nauka" nie jest nauk± wg dzisiejszych
kryteriów demarkacji nie oznacza, ¿e jest zupe³nie bezu¿yteczna
i nale¿y o niej zapomieæ2.
aleki
jednak jestem od dostrzegania w ¶redniowieczu samych pozytywów.
Prawd± jest, ¿e "nauka" ¶redniowieczna opiera³a siê
na autorytecie, prawd± jest, ¿e opó¼ni³a rozwój nauk empirycznych,
prawd± jest, ¿e by³a skoncentrowana na próbie poznania Boga a
nie otaczaj±cej nas rzeczywisto¶ci. Kiedy jednak rozwa¿amy dan±
epokê, musimy kierowaæ siê sposobem my¶lenia ludzi z tej epoki,
zdawaæ sobie sprawê z tego, ¿e Bóg dla cz³owieka ¶redniowiecznego
by³ bytem tak samo realnym jak w naszym wyobra¿eniu realna jest
rzeczywisto¶æ fizyczna. Zajmowanie siê Bogiem jako najwa¿niejszym
"przedmiotem" badañ by³o konieczn± konsekwencj± tego
typu umys³owo¶ci. W ¶redniowieczu nie by³o miejsca na sceptycyzm
i agnostycyzm dotycz±cy istnienia Boga - nawet najwiêksze herezje
opiera³y siê tylko na odmiennym jego pojmowaniu a nie na negacji
jego istnienia. Je¶li jeste¶my przekonani o istnieniu czego¶ doskonalszego
ni¿ wszystko inne, to czy nie jest rozs±dne zaj±æ siê tym, co
najdoskonalsze? "Uczony" ¶redniowieczny nie postêpowa³
wiêc nierozs±dnie, by³by raczej nierozs±dny, gdyby g³ównym jego
celem by³o badanie rzeczywisto¶ci przyrodniczej - czyli wytworu
zamys³u boskiego - wtórnej wobec samego Boga. Nie znaczy to jednak,
¿e konieczno¶æ stworzenia nauki empirycznej nie by³a w ¶redniowieczu
postulowana - by³a (choæ nie tak powszechnie jak w pó¼niejszych
epokach) - z tym, ¿e g³ównym powodem takiego postulatu by³o mniemanie
i¿ Bóg "manifestuje" siê równie¿ w otaczaj±cej nas materialnej
rzeczywisto¶ci i przez poznanie tej rzeczywisto¶ci mo¿na w pewnym
stopniu poznaæ Boga. Wszystko wiêc w ¶redniowieczu od Boga pochodzi
i do Boga wraca. Kiedy mówimy wiekach ¶rednich musimy mieæ tego
¶wiadomo¶æ.
Zamieszczona
obok reprodukcja mówi nam wiele o ¶redniowiecznym obrazie
¶wiata (bardzo podobnego obrazu u¿y³ zreszt± G³ogowczyk w
jednym ze swoich traktatów astronomicznych).
"Geocentryczny wszech¶wiat z astronomicznego traktatu
Jana z G³ogowa z 1506 roku. Ziemiê (w centrum) otaczaj± trzy
pozosta³e elementy: woda, powietrze i ogieñ; nad nimi kr±¿±
sfery siedmiu planet. Niebo gwiazd sta³ych przedstawia zodiak.
Wszech¶wiat obejmuje bezgwiezdna sfera, nad któr± unosi sie
Chrystus z aposto³ami oraz anio³ami".3 |
agadnieniem
nieod³±cznym od kultury umys³owej epoki jest sposób nauczania
na ¶redniowiecznych uczelniach. W wiekach ¶rednich nie by³o tak
wyra¼nych jak obecnie ró¿nic pomiêdzy uczniem a pedagogiem. Najczê¶ciej
nauczyciel by³ jednocze¶nie uczniem wydzia³u wy¿szego. Na uniwersytetach
wydzia³em wstêpnym by³ wydzia³ Artium, na którym uczono tzw. sztuk
wyzwolonych (artes liberales). W ich sk³ad wchodzi³y dyscypliny
nale¿±ce do trivium i quadrivium, przy czym trivium
to "ni¿sze sztuki wyzwolone" a konkretnie: gramatyka,
retoryka oraz dialektyka, natomiast quadrivium, to "wy¿sze
sztuki wyzwolone": arytmetyka, muzyka, astronomia i geometria.
Muszê jednak wyja¶niæ, ¿e przez "wy¿sze", "ni¿sze"
nie nale¿y w tym miejscu rozumieæ "gorsze", "lepsze".
Okre¶lenia te znacz± tylko tyle, ¿e jako pierwszych uczono sztuk
wchodz±cych w sk³ad trivium, gdy¿ uwa¿ano, ¿e znajomo¶æ
gramtyki, retoryki i dialektyki jest konieczna do studiowania
quadrivium, natomiast znajomo¶æ wszystkich dziedzin wchodz±cych
w sk³ad artes liberales uwa¿ano za warunek konieczny do
studiowania prawa, medycyny a w koñcu teologii. Na Akademii Krakowskiej
studiowanie trivium trwa³o dwa lata, po tym okresie zdawa³o
siê egzamin na stopieñ baka³arza. Studiowanie quadrivium
koñczy³o siê egzaminem magisterskim i trwa³o ok. 2-3 lat. Niewielu
studentów osi±ga³o jednak tytu³ baka³arza a jeszcze mniej magistra
(ten pierwszy zdobywa³ ¶rednio jeden na piêciu rozpoczynaj±cych
studia scholarów a drugi ¶rednio co dwudziesty! - tak wygl±da³a
sytuacja na Akademii Krakowskiej, na innych uniwersytetach by³o
niewiele lepiej). Jedynie wybrañcy z tytu³em magistra mogli rozpocz±æ
studia na którym¶ z wydzia³ów wy¿szych. Za najwy¿szy uwa¿any by³
wydzia³ teologii i nie powinno to dziwiæ w kontek¶cie tego, co
wcze¶niej napisa³em o umys³owo¶ci ¶redniowiecznej.
auczanie
opiera³o siê wiêc na wtajemniczaniu scholara w zagadnienia coraz
wa¿niejsze, coraz bardziej skomplikowane i cenione. Robiono to
w specyficzny
¶redniowieczny sposób. Wyk³ad by³ w³a¶ciwie komentarzem do dzie³,
jego podstaw± by³a lektura (lectio). Nale¿a³o j± w³a¶ciwie
zrozumieæ a w³a¶ciwie zrozumieæ znaczy³o zrozumieæ s³owa i wyra¿enia
(littera), trzeba by³o znale¼æ w niej logiczne ci±gi my¶lowe
(sensus) a w koñcu okre¶liæ g³ówne tezy (sententia).
Tak jak dzisiaj obok wyk³adów istniej± æwiczenia, tak istnia³y
one i w ¶redniowieczu. Nosi³y nazwê disputationes i mog³y
dotyczyæ dowolnych zagadnieñ (de qolibet - o wszystkim).
Prowadzenie dysput ze studentami by³o obowi±zkiem mistrzów, dyskusje
takie nazywa³y siê disputationes ordinariae. Oprócz tego
przy uroczystych okazjach mistrzowie prowadzili dysputy miêdzy
sob±. By³y to popisy oratorskie i dialektyczne, które stawa³y
siê przedmiotem podziwu scholarów, nosi³y nazwê disputationes
quodlibetales. Czêsto - zarówno przy okazji disputationes
ordinariae jak i disputationes quodlibetales - rozwa¿ano
zagadnienia bliskie absurdu, oczywiste sofizmaty. Wiele z nich
- odnalezionych w quaestiones4
- by³o pó¼niej u¿ywane do wykazania, ¿e w ¶redniowieczu rozwa¿ano
zagadnienia nonsensowne (przys³owiowe: "ile anio³ów zmie¶ci
siê na g³ówce szpilki"). Tymczasem sofizmaty by³y dyskutowane
w celu nauki dialektyki czêsto ze ¶wiadomo¶ci±, ¿e zagadnienie
jest nonsensowne i nierozstrzygalne. Zachowane zapisy
æwiczeñ nie stanowi± wiêc podstawy do negatywnej oceny ¶redniowiecza5.
Osobi¶cie pamiêtam ze szko³y ¶redniej zadania z fizyki czy matematyki,
w których wystêpowa³y absurdalne dane, a co za tym idzie - otrzymywa³o
siê absurdalne wyniki. Je¿eli wyci±gamy na podstawie quaestiones
wniosek o absurdalno¶ci nauki ¶redniowiecznej, to pos³uguj±c siê
tym samym sposobem my¶lenia przyszli badacze historii nauki powinni
przyj±æ na podstawie zeszytów dwudziestowiecznych licealistów
wniosek o absurdalno¶ci XX-wiecznej fizyki i matematyki.
aktem
jest jednak, ¿e metoda scholastyczna ze swoimi komentarzami, kwestiami
i wyk³adami oparta by³a w du¿ej mierze na autorytetach. Najwiêkszym
takim autorytetem by³ Arystoteles i jego dzie³a - a raczej jego
dzie³a opracowane przez Arabów6
oraz takich autorów jak np. Boecjusz czy Porfiliusz. ¦lepe powo³ywanie
siê na autorytet nie sprzyja rozwojowi nauki, prowadzi do utrwalenia
w niej b³êdów.
statecznie
mo¿na stwierdziæ, ¿e ¶redniowieczny sposób nauczania oraz sama
¶redniowieczna "nauka" co prawda opó¼ni³y rozkwit nauk
przyrodniczych ale poprzez nacisk na ¶cis³o¶æ, pedantyczno¶æ dystynkcji,
na konsekwencje w stosowaniu logiki, dobrze przys³u¿y³y siê rozwojowi
nauk apriorycznych - g³ównie logiki i matematyki. Ju¿ bardzo nied³ugo
po upadku ¶redniowiecza - szczególnie za spraw± Newtona - matematyka
sta³a siê jêzykiem nauki. Proponowa³bym wiêc ostro¿no¶æ w wyg³aszaniu
negatywnych ocen ¶redniowiecza, poniewa¿ trudno w tym miejscu
stworzyæ jednoznaczny bilans zysków i strat dla kultury i nauki.
Zawsze, kiedy kto¶ wyg³asza radykalne tezy o szkodliwej roli ¶redniowiecza,
odpowiadam: "pomy¶l, co by by³o gdyby to nie chrze¶cijañstwo
lecz manicheizm, ze swoj± skrajn± pogard± dla doczesno¶ci kszta³towa³
dzieje europejskiej kultury przez 1000 lat".
<<
WSTECZ * GÓRA STRONY * DALEJ
>>
[1]
Nazwa pochodzi od plemienia Gotów, którzy w 268 spl±drowali
Ateny - symbol potêgi kultury Greckiej.
[2]
W kwestii wp³ywu ¶redniowiecza na nowo¿ytn± umys³owo¶æ polecam
(chocia¿ nie do koñca zgadzam siê z tak mocn± apologi± epoki)
tekst prof. Stanis³awa Wielgusa O micie "ciemnego" ¶redniowiecza
i "¶wiat³ej" nowo¿ytno¶ci, dostêpny on-line pod adresem
http://www.republika.pl/arkapana/mity.html
[3]
Ma³gorzata H. Malewicz, Pochwa³a astrologii Jana z G³ogowa,
czyli historia sporu astrologów z teologami [w:] Wiedza i
¯ycie, 4/1990.
[4]
Quaestiones to ¶redniowieczna literatura bêd±ca zapisem dysput.
Inn± rozpowszechnion± form± pi¶miennictwa "naukowego"
by³y komentarze (g³ównie do Arystotelesa) pisane przez mistrzów
(ale równie¿ przez scholarów).
[5]
Nonsensowno¶æ niektórych zagadnieñ czêsto zreszt± bywa pozorna,
np. spór o powszechniki wydaje siê problemem skrajnie abstrakcyjnym,
nonsensownym i nierozstrzygalnym. Okazuje siê jednak, ¿e ³atwo
mo¿na go przeformu³owaæ do wspó³czesnej postaci, pytaj±c o charakter
istnienia przedmiotów matematycznych a w szczególno¶ci zbiorów,
co implikuje ca³kiem powa¿ne pytania dotycz±ce matematyki.
[6]
To w³a¶nie Arabowie od VII wieku, rozwijaj± spu¶ciznê greck±,
podczas kiedy Ojcowie Ko¶cio³a mieli do niej raczej wrogi stosunek.
|